Pierwsze pudlo w moich szosowych startach.Pojechalem na Rajd rowerowy do Ochotnicy DOlnej.Impreza organizowana przez Jozka Olchawe od kilkunastu lat przyciaga rzesze kolarzy z poludnia Polski.Tym razem na starcie bylo nas 51 osob i mozna bylo z latwoscia znalezc kilku murowanych faworytow.Wystartowalismy z Ochotnicy staretem honorowym,z przodu blokowal nas samochod.Ze wzgledu na fatalny stan nawierzchni puscili nas dopiero w Ochotnicy Gornej.Od razu poszlo mocne tempo.Podjazd pod Przel.Knurowska poczatek mocny a za ostatnim zakretem poszedl ogien.Bylem na to przygotowany i ustawiony z przodu.Wpadamy na przelecz i zaczynaja sie zjazdy do Knurowa.Slyszalem ze tam polozyli nowy asfalt i okazalo sie to prawda:)Super sie zjezdzalo,jednak strach byl na serpentynach zeby nie wypasc przy tej predkosci z drogi.Uformowala sie 14 osobowa grupka i wskoczylismy na glowna droge do Nowego Targu.Skret w lewo na Falsztyn i w kierunku jez.Czorsztynskiego.Tam od razu podjazd i znow nikt sie nie oszczedza,poczatek z blatu,pozniej koncowka troch spokojniej.I znow zjazdy az do Niedzicy,gdzie wpadamy ponad 60km/h ludzie w poplochu uciekali.Chwila plaskiego,mozna cos zjesc bo zaraz dlugi podjazd do Krosnicy.Tam juz nie bylo jakis przepychanek tylko rowno ponad 20km/h wjechalismy na szczyt.Zjazd do Krosnicy to ponad 70km/h.Podjazd pod Snoske i zjazd.Tam gubie moj bidon Astany:(ale nie ma co stawac grupa mnknie dalej.Rozpoczynaja sie hopki w Maniowach i Kluszkowcach.Caly czas mocne tempo i czolowy wiatr w twarz.Staram sie ejchac z tylu by oszczedzac sily.Dotarlismy w koncu do Debna i skret na ostatni podjazd,przel.Knurowska.WYszlem na czolo peletonu zeby widziec ewentualne ataki bo na tej gorze byla juz meta i musialo sie to rozstrzygnac.POczatek byl jednak spokojny az do polowy podjazdu.Wtedy zaatakowal Wojtek Pasowicz,jest on naprawde mocny,poszlem za nim ale nie wytrzymalem tego szalenczego tempa i odpuscilem.DOszlo mnie 3 innych kolarzy,zaczelismy spokojniej podjezdzac.Tracilem sily,podjazd ma 7km i ciezko utrzymac mocne tempo na calosci.Na 1,5km przed meta2 sie od nas odlaczyo i pomkneli ostro do mety,ja widzac ze mam obok siebie goscia z mojej kategorii wiekowej nacisnelem na pedaly i w trupa szlem do mety.Widzialem tylko ze wyprzedzilem go o dlugosc rower.Na mecie jestem 4,ale w kategorii 3 miejsce.W koncu sie udalo cos wygrac.Na przeleczy wielki tlok,zatrzyane auta,dopingujacy ludzie,super to wygladalo jak na ALpD'Huez co najmniej.Zjezdzamy do Ochotnicy gdzie rozdanie nagrod i jedzenie.Trasa strasznie gorzysta na 70km wyszlo nam 1300m przewyzszen.Ale mi ta meta na gorze pasowala,na zjazdach bym napewno zostal,fnisisz sprinterski tez nie dla mnie.
Profil
Komentarze (4)
dzieki wszystkim!Marek Twoja wiadomosc pierwsza przeczytalem dopiero jak wrocilem z rajdu,wszyscy juz trabili ze po tylu latach zrobili w koncu ten asfalt.jeszcze tylko te 2km w Ochotnicy i bedzie super.yeti niestety nie w zamknietym,ale przed nami jechalo auto na awaryjnych i wskazywalo kierowcom na zatrzymanie sie na poboczu wiec z autami bylo bezpiecznie,chociaz jeden na podjezdzie uderzyl w samochod bo scinal serpentyny,no i drogie kolo poszlo w pyl
Wielkie gratki. 3 to już poważne miejsce nawet lepsze od 2. I to nie tylko moja opinia. Ja zawsze miałem drugie i to tak głupio w innych zawodach. Pozdrawiam
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.