co roku na koniec sezonu robie dłuzszy wypad w tatry rowerem.W tym roku sie to troche odciagneło w czasie ale zapowiadałą sie ładna pogoda wiec jade.Nie mialem jakiegos konkretnego planu.Wiadomo do Krościenka trzeba dojechać.Wyjezdzam wczesnie rano,jest piekielnie zimno nie biore ochraniaczy na buty i po kilku km juz czuje palce.Wychodzi slonce wiec robi sie troche lepiej.Jade chyba pod wiatr bo cos ciezko.DOjechalem do Kroscienka i mozolny podjazd do Krosnicy.tam mgły jak cholera.SKrecam wiec na Niedzice i jade pod gore w mleku.Zjazd do jeziora mega zimny a dalej to juz wogole.Zamarzalo mi to na ciuchach.DOpiero w Łapszach mgły ustapily i jazda w sloneczku.Staje chwile w Trybszu.ładny widok na Tatry.Zjazd i jestem w Gronkowie.Decyduje sie jechac na Szaflary.Nigdy nie jechalem tamtedy.W sumie dosyc plasko.WYskakuje na Zakopiance ale jada niach tylko chwile.Skrecam na Bustrzyk.Tutaj mega dlugi podjazd na Gubałowke.W sumie 15km.Jechalo mi sie ciezko.Rozbolal mnie żołądek.Minałem oba Bustrzyki i wyjechalem w Zębie.Tam juz znana mi droga na Gubałówkę.Na szczycie fajnie.Słoneczko swieciło chwila przerwy i jade na Butorowy wierch by zjechac do Zakopanego.Zjazd stromy i jestem koło hotelu Kasprowy.jade przez miasto w kierunku Łysej Polany.teraz długi podjazd na Cyrhle.W lesie na zakrecie lód i laduje na tyłku... boli mocno ale wszystko całe.Podjazd mi sie bardzo dłuzył.W koncu dojechałem do ronda a stamtad juz tylko chwila na Głodówkę.Nie staje nawet tylko jade do Bukowiny.tam Hot dog i lece w dół do Ostrowska.Nie wiem czemu mnie tak zmogło.Kreciłem ledwo co jadac mocno turystycznie.Podjazd na Snozkę w meczarniach.Zjazd do Kroscienka i niby plasko do Sacza ale jechalo mi sie potwornie ciezko.W Saczu tez juz chlodno i naprawde ledwie dojechałem
teraz juz zostaje tylko jazda po ciemku.Wyjechalem jeszcze za dnia ale juz w Kamionce ciemno i zakladam swiatla.jade pozniej na Ptaszkowa,zjazd szybki po ciemku do grybowa.Przelatuje przez miasto w strone Stróz.jedzie sie ok.teraz skrecam na Korzenna.Droga lekko pod gore.cos nogi nie chca krecic ale dojezdzam sprawnie do Sacz
po kilku dniach paskudnej pogody w koncu jakies slonce chociaz bardzo zimno.Jade w strone krynicy po poludniu.Jedzie sie fajnie,droga szybko leci.Pod Krzyzowke jade bardzo spokojnie.Zjazd do Krynicy pod wiatr i w centrum skrecam na Rome.Jade ostrzej jakies 2km pod gore.Zjazd dziurami do Tylicza i skrecam na Mochnaczki.Lekki wiatr w plecy,jedzie sie swietnie.Wyjezdzam na krzyzowke,zjazd glowna droga i juz do Sacza jade mocniej
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.