Wczoraj mocniejszy trening.Pojechalem w kierunku Lubovni.OD poczatku miejscami mokry asfalt,lekko tez pod wiatr.Minelem Piwniczna i zaczelem podjezdzac pod granice a tam niespodzianka droga zamknieta,ale pojechalem dalej jakos rowerem zawsze sie mozna przeslizgnac.Okazalo sie ze zjechala skarpa z jakims balkonem,ludzie na miejscu mowia ze tego szybko nie posprzataja bo jak to w polsce nikt sie do tego nie przyznaje,absurd.Jade dalej podjazd pod gore 8km poszedl dosc sprawnie,mijam jakiegos rowerzyste z poteznymi sakwami jadacego zakosami.Dalej zjazd do Lubovni i skret na Poprad.Odbijam na Czerwony Klasztor,tylko raz tam jechalem chyba z 2 lata temu.Odcienk bardzo nieciekawy,kiepski asfalt do tego bardzo porowaty i na szosie sie jedzie zle.Ucieszlem sie jak po 23km doarlem do polskiej granicy.Przekroczylem ja przez most pieszy i porobilem zdjecia Zaczelem mozolny podjazd do Krosnicy.Widokow na tatry nie bylo wiec nawet nie stawalem.Dopiero na szczycie sie chwile zatrzymalem,to jest trasa TDP.Zjazd do Krosnicy bardzo szybki rozpedzilem sie do 68km/h.Pozniej juz do Korscienka i w rownym tempie do sacza.Zrobilo sie dosyc chlodno i wilgotno
najpierw na zbiorke STC.Wyjatkowo duzo ludzi 11,bo akurat nie bylo zadnych zawodow wiec wszyscy przyjechli.Kierujemy sie w kierunku wysokiego.Na poczatku wszysyc jechali w grupie .POzniej skoczylem z kolega troche do przodu zostawiajac reszte.Dzis mi wyjatkowo noga podawala na podjazdach.Wykrecilem najlepszy czas na WYsokie 22min 45sek.Z wyslkiego szybkie zjazdy do LImanowej i kierujemy sie na Ostra.Tutaj juz kazdy jedzie wlasnym tempem.Przejechalem spokojnie podjazd i zjazdy do 72km/h brakowalo mi przelozem przydala by sie 11 z tylu.Skrecamy w Kamienicy i do Sacza juz sciganie caly czas 42-50km/h uff sie niezle ujechalem.Pozniej wieczorem pojechalem samotnie na rozjazd do Piwnicznej jadac sobie spokojnie.Srednia z Ziroki 33,5km/h a z samotnej jazdy 29,4km/h
Nowy sacz-Pisarzowa-Limanowa-Piekielko-Stare Rybie-Limanowa.Po pracy wyjechalem naprzeciew myshy ktora wracala autem z krakowa.Dojechalem prawie polowe drogi do Kraka.Ciezkie tam sa te gorki.Dojechalem do Rybia i wrocilem do LInanowej i tam rower do auta.
W koncu jeden dzien odsapki od deszcu,lalo 4 dni i juz mozna bylo psychicznie zeswirowac.Ostatnie moje 2 jazdy to konkretne powodzie rowerowe.Wczoraj po poludniu wyszlo piekne slonce i fajnie cieplo.Walczylem jeszcze z wymiana lancucha w treku.Zmienilem na Dura Ace 10s 7800 czyli niby najwyszy lancuch z Shimano.Na poprzedniej 105 zrobilem 6tys km i tak jak podejrzewalem teraz przeskakuje mi na jednej koronce.Ale mysle ze sie to dopasuje za jakis czas.Napenwo lancuch jest mega twardy i glosno zrzuca biegi ale chodzi mi glownie o wytrzymalosc.Ruszylem wiec na Krynice.Poczatek dosyc mocno i pod krzyzowka srednia prawie 30.Na Krzyzowke mnie jakos przytkalo dopiero koncowce mocniej.Na Krzyzowce zdjecia i napawanie sie sloncem New chain Rozpoczalem zjazd do Mochnaczki,jakeis 4km fajnego asfaltu gdzie mozna sie rozpedzic do ponad 60.POzniej niestety straszne dziury az do Tylicza.Tam skrecilem na Muszynke i rozpoczelem powolny podjazd pod granice.Ciagnie sie to troche ale fajnie sie am jedzie bo ruch zerowy.W koncu dojechalem do granicy Piekny zjazd do Kurova Stamtad juz nie jechalem dalej.Powrot szybszy,na dojezdzie do Krzyzowki staralem sie jechac mocno.POdjazd pod Krzyzowke tez na stojaco.Z krzyzowki juz zjezdzalem na spokojnie.Niestety dzisiaj znow nie ma pogody,ale tenj miesiac jest fatalny..
Masakra,wyjechalem po poludniu bylo sucho,juz w Dabrowej mokry asfalt a na podjezdzie pod Wole Kurowska zaczelo siapic ale tak sobie lekko padalo co mi w sumie nie przeszkadzalo.Pozniej w Grodku sie uspokoilo i do Zakliczyna w miare nie padalo,na skrecie do Gromnika zaczelo sie przejasniac i juz mialem nadzieje ze tak dojade.Dostalem wiatr w plecy i dosyc szybko minelem Ciezkowice.Za Bobowa znow walnelo mega deszczem musialem stanac na przystanku,jednak nie przestawalo i zdecydoalem sie dalej jechac.Do samej Korzennej w strugach deszczu,dopiero tam odpuscilo troche ale juz mialem dosc,co za pogoda kiedy sie to skonczy!
Pierwszy raz cos takiego musialem doswiadczyc.Sciganie sie na petlach w strugach deszczu.Zimno 12 stopni.Pojechalismy z wojtkiem rozgrzac sie okolo 20km,po czym przebralismy sie w drugie i ruszylismy na start.ZOstalo skrocone do 12 okrazen po 4 km.Rok temu bylo nas kolo 70 a teraz 42 osoby... ale i tak pojawili sie kolarze z krakowa,Debicy,Kielc a nawet Ukrainy.Na poczatku poszlo dosyc spokojnie,nikt nie kwapil sie do ucziecki od razu.PIerwsze 4 okrazenie jechal prawie caly peleton .Pozniej pozla ucieczka 4 i tak juz dojechali do mety.Moja grupa z drobnymi skokami jechala caly czas dosyc mocno.Po nawrocie kraksa i lezalo 3 na srodku pasa ledwo wykrecilem przed nimi i musial gonic grupe.W polowie wyscigu zaczelo mocniej padac,katastrofa jadac z kims na kole mialem darmowy prysznic i nic nie widzialem. Chlopaki z rpzodu ostro ustalali keidy beda probowac ucieczki z peletonu i dojscia tej 4 na przodzie ale kazda proba byla od razu kasowana przez peleton.Na ostatnim okrazeniu uciekl Rafal z Stc i prawie samotnie finiszowal z peletonu jednak jakies 150m przed meta go dopadli.Ja sie zle ustawilem i miglo mi dosyc sporo osob.Ostatecznie zajelem 24 miejsce i 9 w kategorii,najwazniejsze ze nie bylo zadnej gleby bo o to bylo bardzo latwo.
Rozjazd przed Kryterium neidzielny.Pogoda wisiala na wlosku caly czas szly grube chmury i w sumie na koniec troszke mnie podlalo.Na poczatek spokojnie 16km pozniej takie 30 sek sprinty na maxa w sumie w 5 powtorzeniach,raz za ciezarowka.Reszta to lekkie krecenie.Nowy sacz-zabrzez-Nowy sacz
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.