wyjechalem szybko po poludniu,cieplo i przyjemnie.Droga na Krynice,jechalo sie w miare.POdjazd na Krzyzowke spokojnie i dalej na Mochnaczke az do Tylicza.Skrecilem w prawo na ROme,podjazd mocno dziurawy i zjazd do Krynicy.Z Krynicy pod wiatr na Krzyzowke i do Sacza w mocnym tempie /1451861
wyjazd przed 5 rano.Bylo jeszcze ponuro ale w miare oddalania sie od Sacza juz pryzwoicie.Droga bez historii.Ruch mały.Nawrociłem przed Krzyzowka i do Sacza juz szybsza jazda /1451861
wieczorna przejazdza po gorkach pod Saczem.Najpierw na Łęke i zjazd.Podjechalem na Siedlce i zjazd do korzennej.POzniej juz tylko pod gore i do Sacza w doł.Ciemnawo sie robilo jak konczylem /1451861
Najwazniejszy start w sezonie i klapa.. spodziewalem sie ze nie bedzie łatwo wiedząc ze bedzie upał i pewnie znow napotka mnie problem z żołądkiem.Na starcie juz 25 stopni i mocne slonce.Staje w tlumie na starcie,troche jestem z tyłu ale przeciez podjazd sie szybko zaczyna i pozniej mozna sie jeszcze przebic.Startujemy,tempo idzie dosyc mocne.Jade w bezpiecznej pozycji.Jest nerwow,co chwila zwezenia przez auta stojace na poboczu.W koncu mijamy Vysne Hagi i tam podjazd mocniej daje w kosc.Tworzy sie grupka,jade na tyle by miec w zasiegu wzroku peleton.Osiagamy Szczyrbskie Pleso i dalej w doł.Po kliku km doganaim peleton i lecimy ostro.Caly czas ponad 60km/h.Nerwowo jest dalej,pozniej troche plaskiego i przejazd przez Liptovski Mikulasz.tam idzie ostry zaciag gdyz zblizamy sie do pierwszego powaznego podjazdu na Huty.NIe daje rady w tym tempie.Jest ponad 30 stopni.POdjazd na Huty szedl mi fatalanie,skakala mi rpzerzutka tylna,do tego staralem sie maksymalnie oszczedzac siły.Na szczycie nei ma bufetu okazuje sie ze ma byc 10km dalej.Lece wiec mocno z 3 kolarzami.Tworzy sie coraz wieksza grupa.DOpiero za Zuberecem jest bufet.Na nieszczescie gubie zakrete do bidonu i musialem po nia wracac..Odjezdza mni fajna grupa.Napelniam bidony i wloke sie sam przez hopki do granicy.Przekraczam z ulga w Chochołowie i teraz juz tylko moze być cieżej.Podjazd na Czerwienne i dalej na Ząb.Oj wymęczyło mnie.Biore żela i koniec.Na zjezdzie wymioty jak kot.Odwodniłem sie zupelnie,w bidonach mało a do bufetu jakies 20km.Z Poronina na Głodówkę wlokłęm sie niemiłosiernie 10km/h masakra jakas.Zjechałem do Łysej Polany i jeszcze podjazd na Zdziar.DOpiero tam był bufet,zjazdłem coś,napiłem i odzyskałem troche sił.Jechalismy w 4 z jakimiś gosciami.Mocne cisniecie i podjazd z KOtlinki do Szczyrbskiego poszeld mi rewelacyjnie.Mogłbym jeszcze z 50km lekko strzelic... niestety mialem przynajmniej 1h straty na tych brzuchowych ekscesach i ostatecznie wynik fatalny 6:53h to chyba najgorszy moj czas na tej trasie /1451861
pojechalem sam na spokojnie.Jechalem naprawde powoli.Nogi mnie mocno bolaly po gorach.NAjpierw plasko do Zabrzey i lekko w gore przez Szczawe do Lubomierza.Na koniec krotki podjazd.Tam zawrocilem i w dol do Kamienicy.Dalej plasko i spokojnie do Sacza /1451861
umowilem sie z Arkiem na jazde do poludnia.Mialem w zamierzeniu lekko i regeneracyjnie.POjechalismy do PRzyszowej i powrot przez DLugoleke.Kiepski asfalt na zjedzie.Dalej przez St.Sacz do Barcic i dalej przez Przysietnice i Moszczenice do Sacza /1451861
w koncu jakas porzadna zbiorka.Bylo nas 6 i dosyc mocne tempo.Najpierw na LIbrantowa przez Januszowa,dobry podjazd.POzniej na Łeke i w dol do WIlczysk.Tam skrecamy na Grybow pozniej Beresty.Jedziemy mocno z Arkiem i Marcinem.Czekamy na reszte i zjezdzamy do Sacza.Jeszcze odbijamy na Zeleznikowa i przez St.Sacz do domu /1451861
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.