Prognozy pogody zapowaidaly najgorsze,zalamanie i deszcz godzine po starcie.Ale wiekszosc ludzi twardo na starcie na krotko.Peleton liczyl 230 osob.Po starcie od razu podjazd na ROwnice,ktory mial podzielic peleton.Najpierw ulicami Ustronia i dalej po bruku,tu zaczelem roche zostawac ale doszlem do dobrej grupki i staralem sie jechac w miare mocno.Tempo tak 16-17km/h.Czym wyzej tym mgla gestniala by na szczycie nic nie bylo widac.Nawrot i zjazd do Ustronia.Balem sie kostki brukowej zeby bidony nie wypadly.UDalo sie jakos i mam mocna grupe z Mirkiem i TOmaszkiem.CIsniemy ostro az do Skoczowa i dalej na runde.Tam zaczyna kropic.RObi sie przerazliwie zimno cos kolo 10 stopni.DOjezdzamy do bufetu tam biore rekawki ktore zostawilem w wozie techniczym.Staram sie je jakos ubrac w czasie jazdy.Udalo sie.Na rundzie fatalny asfalt duzo zwiru.DOjezdzamy do konca rundy i tam organizator kieruje nas na CIsownice.No coz skrocili trase ale chyba nie mialo sensu sie dalej scigac.ROzpoczynamy dojazd do Lesznej Gory,gdzie czekal na nas 20% podjazd.Masakra moja grupa nakrecala mocno tempo,ja zostawalem troche z tylu.Dojechalismy do podjazdu,bylem tak wyziebiony ze nie szlo krecic nogami.Musialem podejsc ten podjazd i dopiero na wyplaszczeniu wsiadlem.DOgonilo mnie kilku kolarzy.POdjechalem na szczyt i zjazd.Kilka serpentyn,jedna z nich zbiera zniwo,mase ludzi wylecialo z trasy.ZJechalismy do Ustronia.Tam jechalem w 5,padalo tak mocno ze nie szlo ejchac na kole.DOjechalismy do poczatku p[odjazdu na ROwnice.Wyjezdzalem sila woli,nie szlo nic przyspieszyc.Nikt mnie w sumie nie wyprzedzil,ale tez mialem nadzieje ze dogonie jakas wieksza grupe.Wjechalem sam na mete a za mna Viranque,ktory mial defekt na Lesznej.Zjazd z ROwnicy to najgorsza rzecz jaka mnie w zyciu rowerowym spotkala.Telepalo mnie po calej drodze,nie moglem utrzymac kierownicy z zimna.Na szczycie bylo 8 stopni.Godzine sie pakowalem do auta,nie moglem sie samodzielnie rozebrac:)Ostatecznie 52 miejsce open.Nie tak zle w sumie,zwazywszy na warunki do jazdy i obsade.
To był prawdziwy hardcore ;) Gratuluję ukończenia, jak widzę ile osób nie ukończyło to masakra. No i prawie razem na metę wpadliśmy :P Powiem Ci, że wymiana dętki bez czucia w dłoniach to już prawdziwy survival. A zjazd do Ustronia na końcu to nie ma co komentować, to też były chyba najgorsze chwile w mojej "kolarskiej" karierze.
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.