3 wyjazdy w ciagu jednego dnia.rano na targ pozniej do Canyonu Camino el Cajon.Fajne meijsce najpierw asfaltem a pozniej szutrowa droga ostrzej w gore.Pozniej umowilem sie z kolegami siostry na rower i podjechalismy na Sankt Cristobal.ZNow do wieczora
najpierw na targ w mega ruchu ulicznym a pozniej pojechalem po 19 na okoliczna gorke co tam sie dzialo to szok z tysiac kolarzy mtb szosa.To jedyne miesjce gdzies wololicy mozna spokojnie pojezdzic bez aut.RObilem takie petelki gora dol az do samego zmierzchu
Najwaznieszjy punkt rowerowy tej wyprawy.Mialem jechac gdzies w okolicy,siostra umowila mnie z miejscowymi kolarzami.Zaczelismy w 3 ale oni dojechali tylko do poczatku wlasciwego podjazdu i dalej jechalem juz sam.Serpentymi i stromo a ja na pozyczonym goralu.Dojechalem do Ferollones i dalej juz na La Parva.POdjazd sie ciagnal abrdzo.Na koniec juz ledwo co ejchalem odcielo mnie masakrycznie.Dotoczylem sie do 2830m i to moj rowerowy rekord:)Zjazd to bajka z 40km w dol szkoda tylko ze wiatr sie zmienil.Na koniec jak wjezdzalem do Santiago skosil mnie mega upal
po rpacy w sloneczku ale zimnym powietrzu z poludnia.Najpierw wspinaczka na Łeke i zjazd do WIlczysk.Tutaj wiatr pomagal jechalo sie dbrze.POzniej juz pod iatr i ciezko bylo.Do Grybowa sie mordowalem pozniej troche lepiej to znow pod gore na Cieniawe.Zjazd do Sacza juz poz achodzie slonca robilo sie mega zimno
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.