Istebna-Supermaraton

Sobota, 11 lipca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria szosowka
Przejechalem trase supermaratonu w Istebnej.Zdecydowanie najtrudniejsza trasa i najtrudniejszy maraton jaki kiedykolwiek jechalem.Trasa prowadzila przez 2 kraje Polske i SLowacje.Start w Istebnej.Z Sacza z Markiem wyjechalismy o 3 rano mielismy byc na rna na miejscu.Do Zywca dotarklismy sprawnie,szybkie snadanie na stacji i jedziemy do Istebnej.Pierwszy raz tam jechalem i nie znalem tej trasy,calkowity brak oznaczen,2 razy zle pojechalismy,jakos w koncu dotarlismy na start ale bylo bardzo malo czasu i na styki.Ustawilismy sie na koncu grupy,od razu po starcie byl ostry podjazd przez lasek droga waziutka na 1 auto.Powoli przechodzilem koleje osoby i doszlem w koncu na szczycie czolowke.Rozpoczelismy zjazdy do Wisly Malinki.Tutaj droga zdecydowanie lepsze,szerzej.Dlugo taka sielanka nie trwala rozpoczal sie dlugi i w miare spokojny podjazd pod przelecz Salmopolska 934m.n.p.m.Droga fajna,nawierzchnia dobra.Tutaj gupka zaczela mi znikac z oczu.DOtarlem sam na szczyt i ostro zaczelem zjezdzac.Serpentyny i ciagle hamowanie.Pod koniec doscignelo mnie kilku kolesi i w Szczyrku zaczelismy gonic ta 1 grupe.Byla dobra wspolpraca wiec po cichu liczylem ze sie uda.W sumie dopiero kolo ZYwca ich zlapalismy,jechali sobie dosyc wolno.teraz juz w duzej grupie zupelnie inaczej sie jechalo.Po drodze podjazd pod konkretna scianke,paskudny zjazd z droga z poprzecznymi uskokami.W koncu dotarlismy do konkreej gory Przysłop.Nachylenie chyba z 10% bardzo ciezko mi sie jechalo,zaczelo wychodzic slonce co dodatkowo utrudnialo jazde.Koledzy mi uciekli ja dotarlem na gore i znow zjazdy po serpentynach na jednym z nich nie zmiescilem sie i na lewy pas dobrze ze nic nie jechalo.ZJechalem do Zawoii i widze ze jestem sam,zaczelem gonic i dotarlem do grupki 2 osobowej w ktorej jechal Robert Kadziolka.Zaczelismy ostro pracowac bo grupa musiala byc gdzies blisko.Skrecilismy na Krowiarki i zaczal sie podjazd za kolejnym z zakretow zobaczylem grupe,ostrzej na pedaly ale widac bylo ze oni tez nie proznuja.Niestety zabraklo dalej sil na gonitwe.Spokojnie zaczelismy jechac pod najwyzsze wzniesienie Krowairki 1000m.n.p.m.Podjazd nie jest meczacy,nachylenie ok asfalt tez.POd szczytem byl bufet na ktorym stanelismy,uzupelnienie jedzenia i picia i dalej podjazd.Tutaj dotarlo do nas jeszcze 2 kolarzy i zaczelismy zjazdy do Jablonki tempo nie schodzilo poniezej 50km/h.Skrecilismy w Strone SLowacji.Tutaj zaczely sie schody,czolowy wiatr i jakies ostr Hopki.Jechalismy po zmianach za ktoras gorka zobacyzlem znow grupe byla jakis kilometr przed nami,mowi do kolegow zeby ich gonic jednak oni nie chcieli.Trudno sam nie bede.Wjechalismy na SLowacje.Tutaj jakos mniej ciekawie,male miejscowosic,kiepskie asfalty i jednostajna jazda.Dotarlismy do przeleczy,gdzie znajduje sie granica w Korbielowie.Piekn zjazd do SOpotni.Koledzy ostro gnali,mi zaczynalo brakowac sil,bol plecow do tego.W pewnym momencie stracilem kontakt z nimi jechalem kilkadzisiat metrow z tylu.DOjechalismy do konkretnej scianki,Przelecz u Poloka czegos tkaiego dawno nie widzialem.Paskudny asfalt dziury wrcz kratery.i Tak 3km pod gore.Juz tutaj jechalem sam.Zjazd troche lepszy i na dole polaczylismy sie z trasa Mega.Dotarlem do bufetu wzielem jakies picie.I dalej do Milowki.Nieciekawie bo zaczely sie mijanki i remontowany asfalt.Przejezdzalem na czerwonych swiatlach pchalem sie na trzeciego.Nie bl to dobry poysl ze strony organizatorow.DOtarlem do MIlowki.Tutaj niespodzianka.Trasa nie wiodla jak to wczesniej bylo opisane glowna droga na Koniakow.Kazali skrecac w prawo i tamtedy wyjazd na Ochodzita.Poczatek ok teren lekko sie wnosil dalej to juz koszmar.W nogach 210km a tutaj scianka 24% z fatalnym asfaltem lub nawet jego brakiem.Zaczelem jechac spokojnie przepychajac korbe.Wiekszosc ludzi prowadzila rowery pod gore.W koncu tez nie wytrzymalem i zeszlem z rowera.Prowadzilem troche troche jechalem.Az w koncu zobacyzlem ze koniec tego.Szybko dotarlemdo Ochodzitej i zjazd do Istebnej,znow serpentyny.Na koniec paskudna scianka okolo 1km i jakies 3km od mety.ZNow sie ledwo wytoczylem dotarlem na mete ledwie zywy.Ogolnie bardzo fajna impreza ale z trasa to troche przegieli,za duzo ostrych scianek z paskudnym asfaltem i bardzo niebezpiecznymi zjazdami.Zjadlem obiad i czekajac na Marka odpoczywalem przed jazda do domu.Zdjecia




Sa juz wyniki...
29 miejsce w Open i 11 w kategorii M2.Niby zle nie jest ale spokojnie gdyby nie ten nagly kryzys przyjechal bym w 15

Komentarze (2)

dziei:)pozdrawiam

kr1s1983 06:16 środa, 15 lipca 2009

Gratuluje świetnego wyniku i pozdrawiam!

LYLA 06:09 środa, 15 lipca 2009
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ludzi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]