Fuertaventura dzien 2-cz2
Sobota, 10 maja 2014
· Komentarze(0)
skorzystalem jeszcze ze rower musialem oddac po 18.WYjechalem na krotki trening.Szczerze to w okolicy ktorej bylem skonczyly mi sie drogi:)generalnie mozna jechac tylko na poludnie i niestety trzeba sie troche dalej zapuszczac.Standardowo pojechalem na La Olive.Znow na poczatku wiatr w plecy.Minelem miasto i dalej az do podjazdu kolo gory Tindya.Podjazd jakies 2km,sztywny pod 10% i pod wiatr.STamtad zjazd do Wallebronu.Wioska malutka i troche na uboczu.Jeszcze krotki podjazd i wjezdzam na droge do Calderetty jednak jade na La Olive.Zjazd pod wiatr i niestety lapie kapcia.Hm trzeba bedzie wyprobowac ten zapasowy sprzet.DOpiero teraz przyjrzalem sie oponie z tylu i dramat.Juz widac oplot i to bylo kwestia czasu.Jakos zmienilem detke,w ciagu 10 min jakie spedzilem na zmianie przy drodze,kilka osob sie zatrzymywalo autami i oferowalo pomoc.Kurde w Polsce to jest nei do pomyslenia,wogole jezdzac tam na rowerze czuje sie jak w innym swiecie.Nikt nie wymusza pierwszenstwa,jada grzecznie z toba az bedzie mment na wyprzedzenie.Po zmianie jade juz spokojnie omijjac wszystkie kamyki itp.O bylo 20km od hotelu wiec nieciekawie by bylo to z buta walic.Dojechalem juz bez problemow,no chyba ze wiatr jest problemem.Oddalem rower,okazalo sie ze wlasicicleme jest niemiec ktory juz 23 lata tam siedzi
Podjazd na przełęcz © kr1s1983
Wulkany © kr1s1983
Wulkany © kr1s1983
Podjazd na przełęcz © kr1s1983
Wulkany © kr1s1983
Wulkany © kr1s1983