Ostatni etap Road Trophy.Mialem go zamiar jechac na maxa.Nie bylo nic do stracenia.Rano bylem w dobrej formie,jakos sie zregenerowalem i po rozgrzewce na start.Bylem w samym przodzie.Poczatek mial byc znow na Połom,dalej przez Zaolzie i podjazd przez plyty na Koniakow,zeby nie bylo malo to jeszcze zjazd kamesznica w dol i Kamesznica do gory.Byl to kosmos,chyba od razu z 700m w pionie na 10km.Nogi mialem tak napakowane na gorze ze nie bylo czym krecic.Stracilem do czolowki i na zjezdach dolaczylem do kilkuosobowej grupki.Cielismy pod 80km/h do Milowki.tam skret na rajcze i za chwile na Nieledwie.Podjazd na Kotelnice.Tam tez sztywno ale przed szczytem odzyskalem sily i mocno pociagnelem.Zjazdy i jedziemy do Dolinki Jaworzynki.Przez las szlo bardzo mocne tempo.lekko pod gore i ponad 33km/h.Kazdy dawal mocne zmiany,na zjazdach sie to troche rozbijalo.DOtarlismy do Trojstyku i wjechalismy do Czech.Caly czas takie hopki,ja odzyskalem 2 zycie i dawalem mocne zmiany na podjazdach.Wjechalismy w plaski teren,szedl zaciag ponad 50km/h.Mialem dosc ale dotrwalem do granicy polskiej i stamtad juz byl podjazd do Ochodzitej glowna droga.Zostawilem wszystkich za plecami i dotarlem do mety.Bylem bardzo zadowolony,smiem twierdzic ze to byla moja najlepsza jazda w zyciu:)Niezly czas i ostatecznie koncze Road Trophy 17 w kategorii ze strata 1h do zwycienzcy
2 etap zawsze ejst najtrudniejszy.Nogi po wczorajsyzm dostaly w kosc.Dobrze sie wyspalem wiec rano jakos sie doprowadzilem do ladu i po rozgrzewce stajemy na starcie.Trasa trudna,najpierw jak zwykle Połom,zjazd do Zaolzia i podjazd na Koniakow w okolicach kosciola.Nie jest on jakis mega trudny jednak nachylenie napewno przekracza 15%:)pozniej glowna droga na Ochodzita i zjazdy do Lalik.Dalej przez Milowke,Ciecine i Podjazd na Rychwaldek.Łekawica i podjazd ul.Widokowa na Kocierz.Zjazdy i przez Targanice do Porabki.Wzdluz jeziora do Szczyrku i do bufetu na Orlim Gniezdzie.Na deser zostaje Salmopol,Zameczek i podjazd pod Kosciol na Koniakow i do mety na Koczy Zamek.Jak wyliczyli organizatorzy ponad 7 trudnych podjazdow!Po starcie chcialem dzisiaj byc blizej przodu grupy.Przez Polom udalo sie byc w glownym peletonie,podjazd na Koniakow oczywiscie rozdzielil grupe.Na zjezdzie musialem trzymac bidony na kostce brukowej bo by mi wylecialy.Dalej to szalencze zjazdy do Lalik i gonienie glownej grupy.udalo sie to przed skretem na Ciecine.Wtedy mozna bylo cos zjesc i chwile odpodczac z tylu.Co chwila byly jakies mniejsze i wieksze podjazdy.Odpadlem troche na Rychwaldku ale udalo sie dogonic przed Łekawica.Tam byl bufet,chwycilem Poweraide i jeszcze mielismy chwile plaskiego przed najtrudniejszym podjazdem na RT czyli ul.Widokowa.Spietrzenie bylo takie ze ludziom strzelaly lancuchy,prowadzili rowery.Mnie gosc przedemna zepchnal z drogi i tez musialem podprowadzic rower jakies 50m bo bym nie wsiadl na siodlo.Dalej troche puscilo i wjechalismy na glowna droge na Kocierz.Jeszcze chwila podjazdu i dlugie zjazdy w kierunku Targanic.ZOstalem tylko z kolega Wojtkiem,probowalismy cos mocniej jechac a tutaj znowu ciezki ale krotki podjazd.Zjazd bardzo niebezpieczny i jestemy w Porabce.Tam zebrala sie 8 osobowa grupa i bylo dobre tempo po zmianach.Po dordze byl jeszcze bufet na Orlim Gniezdzie,znow jakies 3km pod gore i niebezpieczny zjazd na ktorym gosc przedemna wpadl do rowu.Stamtad mulacy podjazd na Salmopol.Tam zaczynalo mnie troche odcinac,obralem duzo wolniejsze tempo,jechalem sam.Zjazdy szybkie i jestem w Wisle.Skrecam na Zameczek.Podjazd mi znany doskonale,5km pod gore i stromo.Dalej Stecowka i Istebna.Ostatni podjazd na Koniakow spokojnie,jeszcze musialem glowna droga dojechac do mety.Srednio bylem zadowolony,stracilem duzo do 1 miejsca.Koledzy tez lepiej pojechali,trudno.Zjechalem do Istebnej i rest.
Dlugo wyczekiwalem tej imprezy.Rok temu bylo piekne beskidzkie sciganko.W tym zapowiadalo sie na sporo mniejsza liczbe uczestnikow,brak kolarzy Profi ale na dobra pogode.Wyrzuszylem rano z Sacza autem,start o godzinie 12.Etap pierwszy zywcem wziety z poprzedniej edycji Petli Beskidzkiej.Czyli nakzwykle najpierw Połom,Stecówka,Kubalonka dalej przez Wisle na Salmopol i do Szyrku.POzniej troche wytchenia w latwiejszym terenie i podjazd przez mega stroma Kamasznice na mete na Koczym Zamku.Rozpoczelem spokojnie,kontrolowalem tylko czy pod te strome gorki nie ucieka mi glowna grupka.Niestety pod Stecowka nie wytrzymalem mocnego zaciagu i musialem troche oszczedniej jechac.Na zjazdach do WIsly wyklarowala sie spora grupka poscigowa(okolo 15 osob) i tak jechalismy przez Salmopol.Noga mi ladnie podawala,bylem caly czas w przodzie a za nami pokolei ludzie strzelali.Zjazd do Szczyrku i bardzo mocne tempo przez Buczkowice az do Milowki.Tam zaczał sie spokoj i wyczekiwanie na najgorsze czyli podjazd na koczy Zamek przez Kamesznice.Ja wiedziale czym to "pachnie" wiec zjechalem na tyl grupy i stwierdzilem ze wole stracic niz strzelic w polowie gory.Jechalem swoim tempem miejscami zygzakiem,dopiero na szczycie przycisnelem mocniej i meta.Czas niezly miejsce tez.Trzeba bylo jeszcze tylko zjechac do Istebnej
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.