ładna pogoda dalej i w miare cieplo.Lece szybko na Łeke i dalej w dół do WIlczysk.jedzie sie dobrze.W wilczyskach skrecam i pod wiatr do Grybowa.Troche lepiej za miastem,jade glowna droga na Cieniawe.Podjazd spokojnie.Zjazd w ciemnosciach do Sacza,zapomnialem zastepczego aku
po ciemku do Piwnicznej.Jechalem w pierwsza strone przez Moszczenice.Podjazd spokojnie z pełnym zoładkiem.DO tego jeszcze wiatr czolowy.OD Rytra jechalo sie nieciekawie.PO nawrocie wiatr w skrzydla i lecialem po 40-45km/h.
mialem od jakiegos czasu plana jechac na szosie na Przehybe.Odkladalem to co chwila bo wiadomo ciezka to przeprawa.Ruszylem wic na Golkowice pod wiatr.Srednio sie jechalo,dopiero w Skrudzinie miedzy gorkami jakos spokojniej.Aut na parkingu duzo,po dordze tez co chwila kogos wyprzedzlem.Przed polowa podjazdu zonk,kopia jakies doly w drodze,nie ma asfaltu musialem chwile podprowadzic.Na szczyt juz bez komplikacji.Koncowka mocno mokrawa.DOjechalem pod samo schornisko i w tyl zwrot w dol.Poczatek chlapal i jechalem bardzo ostroznie.Za polowa znow musialem zejsc z rowera.Dalej w dol juz bez problemow i z wiatrem do Sacza
rano deszczowo,niby tylko kropilo ale nie jade na zbiorke bo nie ma sensu.Zaczekalem do poludnia i wyjechalem w strone Grybowa.Droga juz prawie sucha.Zdecydowalem jechac przez Mystkow.DOsyc mocno szedlem.Dotarlem na Cieniawe i juz glowna droga do Grybowa.Skret na Krynice i jade z lekkim wiatrem.Skrecilem na Bogusze ale nie dojechalem do konca podjazdu.Zjechalem w dol i skrecilem na Berest.Podjazd wilgotnym asfaltem ale dobrze sie ejchalo.Minelem 2 kolarzy.Na krzyzowce jeszcze chwile stoje i jeden mnie dogania.Gonilem go na zjezdzie ale udalo sie dojsc dopiero w Frycowej.Jechalismy razem do Sacza
pojechalem na zbiorke lecz byl tylko Andrzej.Pogoda taka dzwina,niby bardzo cieplo ale chmury straszace deszczem.Najpierw jedziemy w strone Limanowej przez Marcinkowice.POdjazd spokojnie,zjazd i mozolne wspinanie sie na Pisarzowa.Zezdzamy w strone Limanowej a tam zaczyna kropic.Decyzja zawracamy na Kanine i skrecamy na Raszowki.Tam juz lepiej,zjazd wilgotny.DOjezdzamy do przyszowej z wiatrem i skrecamy na Łukowice.Znow lekki podjazd i zjazd do Jastrzebia.Tam chwile w dol i na Czarny Potok.Idzie to w miare.Zjezdzamy do Łacka.jeszcze jest plan na pare kilometrow w okolicy.Wymyslilem jazde do WOli Kosnowej.DOjezdzamy tylko do skretu w prawo i zawrocilismy.W dol do Łacka i z bocznym wiatrem do Sacza
znow trening po ciemku,wyjechalem troche wczesniej.Najpierw do Podegrodzia i w strone Golkowic.Skret na Czarny Potok.Po skrecie na Zalesie zrobilo sie ciemno.Jechalem spokojnie,troche mocniej w Mlynczyskach.Podjazd szedl sprawnie,skrecilem na przelecz Ostra.Tam chwila przerwy i w dol pod wiatr.Od Kamienicy troche lepiej.DO Sacza juz mocne tempo z bocznym wiatrem
na nowym rowerze poejchalem na zbiorke STC.Najpierw jednak mialem jakies 40 minut czasu wiec jeszcze szybko Barska do gory i dalej na Libranowa i w dol na zbiorke.Po gorkach fajnie idzie.Tam nas szostka i jedziemy plaska trase na Golkowice.WIeje jak diabli ale w grupie wiadomo lepiej.Jedziemy do ST.Sacza i pozniej do Piwnicznej.tam to juz walka pod halny.Jakos dokrecamy do Piwnicznej jednak juz w okrojonej do 3 osob grupie.Powrot to loty po 50km/h. Od RYtra do Barcic idziemy na calosc,srednie tetno 171:) do Sacza juz spokojniej
co roku na koniec sezonu robie dłuzszy wypad w tatry rowerem.W tym roku sie to troche odciagneło w czasie ale zapowiadałą sie ładna pogoda wiec jade.Nie mialem jakiegos konkretnego planu.Wiadomo do Krościenka trzeba dojechać.Wyjezdzam wczesnie rano,jest piekielnie zimno nie biore ochraniaczy na buty i po kilku km juz czuje palce.Wychodzi slonce wiec robi sie troche lepiej.Jade chyba pod wiatr bo cos ciezko.DOjechalem do Kroscienka i mozolny podjazd do Krosnicy.tam mgły jak cholera.SKrecam wiec na Niedzice i jade pod gore w mleku.Zjazd do jeziora mega zimny a dalej to juz wogole.Zamarzalo mi to na ciuchach.DOpiero w Łapszach mgły ustapily i jazda w sloneczku.Staje chwile w Trybszu.ładny widok na Tatry.Zjazd i jestem w Gronkowie.Decyduje sie jechac na Szaflary.Nigdy nie jechalem tamtedy.W sumie dosyc plasko.WYskakuje na Zakopiance ale jada niach tylko chwile.Skrecam na Bustrzyk.Tutaj mega dlugi podjazd na Gubałowke.W sumie 15km.Jechalo mi sie ciezko.Rozbolal mnie żołądek.Minałem oba Bustrzyki i wyjechalem w Zębie.Tam juz znana mi droga na Gubałówkę.Na szczycie fajnie.Słoneczko swieciło chwila przerwy i jade na Butorowy wierch by zjechac do Zakopanego.Zjazd stromy i jestem koło hotelu Kasprowy.jade przez miasto w kierunku Łysej Polany.teraz długi podjazd na Cyrhle.W lesie na zakrecie lód i laduje na tyłku... boli mocno ale wszystko całe.Podjazd mi sie bardzo dłuzył.W koncu dojechałem do ronda a stamtad juz tylko chwila na Głodówkę.Nie staje nawet tylko jade do Bukowiny.tam Hot dog i lece w dół do Ostrowska.Nie wiem czemu mnie tak zmogło.Kreciłem ledwo co jadac mocno turystycznie.Podjazd na Snozkę w meczarniach.Zjazd do Kroscienka i niby plasko do Sacza ale jechalo mi sie potwornie ciezko.W Saczu tez juz chlodno i naprawde ledwie dojechałem
teraz juz zostaje tylko jazda po ciemku.Wyjechalem jeszcze za dnia ale juz w Kamionce ciemno i zakladam swiatla.jade pozniej na Ptaszkowa,zjazd szybki po ciemku do grybowa.Przelatuje przez miasto w strone Stróz.jedzie sie ok.teraz skrecam na Korzenna.Droga lekko pod gore.cos nogi nie chca krecic ale dojezdzam sprawnie do Sacz
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.