wyjechalem autem o 6 rano do łabowej i stamtad ruszylem w strone Uhrynia.Na starcie -1 i dobrze ze podjazd bo jakos sie rozgrzewalem.Najpierw asfalt pzniej stromys zuter i laduje na czerwonym szlaku.Od razu troche blota i do Runku ejchalo sie w miare.ZJazd do Bacowki na wierchomli tez spoko.POzniej skierowalem sie na Szczawnik,piekny zjazd i duza predkosc.Dojechalem do rozwidlenia i na nim czerwonyms zlakiem w rpawo.tam tragedia,bloto koleiny i ogolnie amsakra.Ciaglo sie tak az do skuretu na niebieski a tam juz lepiej,plyty betonowe i na Pusta WIelka wyjechalo sie dbrze.POzniej juz wzdluz wyciagow i tam mega bloto,jechalem po trawie,zaliczylem dzwona bo nie zauwazylem rowu.Noga obita ale jakos dalej ejchalem.ZNow jestem na Bacowce i jade pod Runek. Podjazd na Jaworzyne tez targedia.Na szczycie jestem sam.Szybko zaczynam zjezdzam w kierunku Czarnego Potou.Jednak w polowie zjazdu decyduje sie ejchac w kierunku Łosia i udalo sie trafic na wlasciwa droge.Co prawda nie za fajne podloze ale jakos zjechalem.Na koniec juz asfalt i kapec w przednim kole
pojechalem w koncu na MTB.WYjazd z Sacza walami do Starego i dalej na Golkowice i do Gabonia.POdjazd asfaltem do pierwszego rozjazdu i dalej niebieskim szlakiem biegowym do gory.Super warunki i jechalo sie extra.Dojechalem do asfaltu i dalej juz do gory asfaltem na koncowce lod i waskie paski na opone.Na Przehybie bloto i troche sniegu.ZLe wybralem zjazd neibieskim do Rytra.Musialem prowadzic rower takie sniegi,zawrocilem sotatecznie i zjechalem asfaltem w dol,rower mega zablocony
na nowym goralu do Starego Sacza a dalej laskiem na gorce w meiscie,mokro i blotnisto ale chwile sie pobawilem i zjazd do Moszczenicy stamtad juz asfaltem do Sacza
najlepsyz wyjazd na rower w zyciu!udalo sie pobic rekord wysokosci an rowerze.WYjechalem na 3400m.n.p.m. Najpierw znana droga az do skretu na Valle Novado.Jechalo sie ok dalej troche plasko,troche w dol i na koniec podjazd na Valle NOvado i jeszcze koncowka szutrowa wzdluz wyciagow.Dalej juz nie szlo ejchac.ZJazd dlugi ponad 1h ale juz sprawnie
3 wyjazdy w ciagu jednego dnia.rano na targ pozniej do Canyonu Camino el Cajon.Fajne meijsce najpierw asfaltem a pozniej szutrowa droga ostrzej w gore.Pozniej umowilem sie z kolegami siostry na rower i podjechalismy na Sankt Cristobal.ZNow do wieczora
Najwaznieszjy punkt rowerowy tej wyprawy.Mialem jechac gdzies w okolicy,siostra umowila mnie z miejscowymi kolarzami.Zaczelismy w 3 ale oni dojechali tylko do poczatku wlasciwego podjazdu i dalej jechalem juz sam.Serpentymi i stromo a ja na pozyczonym goralu.Dojechalem do Ferollones i dalej juz na La Parva.POdjazd sie ciagnal abrdzo.Na koniec juz ledwo co ejchalem odcielo mnie masakrycznie.Dotoczylem sie do 2830m i to moj rowerowy rekord:)Zjazd to bajka z 40km w dol szkoda tylko ze wiatr sie zmienil.Na koniec jak wjezdzalem do Santiago skosil mnie mega upal
kompletnie zwariowalem i na -13 pojechalem na rower.Jechalem sobie na łukowice i w centrum do gory w lewo na Jastrzebie.Strasznie zimno i drogi tez ze sniegu.Dalej na Czarny Potok i w dol d Łacka.Stamtad juz glowna droga troche lepiej,wialo z boku a ja zamarzalem
najpierw przed praca 20km a pozniej po robocie troche wczesniej do st sacza i krecenie sie w lasku.Dojechalem gdzies do konca drogi i pozniej juz asfaltem do sacza
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.