pojechalem rozkrecic noge przez Rajcza.W Stadlach spotykam Kazka i wspolnie jedziemy w strone Lacka.Tam skrecamy na Czarny Potok i spokojnie do gory,pozniej przez Olszyne i do domu
W koncu pojechalem troche w gory i teren.Mialem rozne pomysly ostatecznie padlo na Łabowska,nie bylem tam z 5 lat.Najpierw asfaltem do Labowej.Szlo to bardzo opornie.Skrecilem na Łabowiec i za chwile w lewo na Uhryń.POdjazd na szczyt i zjazd do dolinki.Ladnie tam,jakby czas sie zatrzymal.Jade z 5km asfaltem i jest szlaban.Dalej tez asfalt na koncu ktorego mam wybor albo prosto albo w rpawo.CHcialem wyjechac zielonym szlakiem i wlaczyc sie na czerwony.Podjazd sie mocno wystromil ale jade jade i nie widac.Zaczyna sie zjazd kurde gdzie ja wyladuje.Ostatecznie zawrocilem i spowrotem w gore i do asfaltu.POstanawiam jechac prsoto.Droga wije sie serpentynami i nie ma konca.Po jakis 3km dojezdzam do szlaku na Labowska.QRde az 2,5km jeszcze.Ostro pod gore,miejscami musze prowadzic.WYjezdzam na Labowska o 18.45.Zaczyna robic sie szarowka.Masakra jak tu zdazyc przed zmrokiem,obieram kierunek na Skladziste.Zjazd cizki,miejscami duze kamulce.Wkoncu dojezdzam do asfaltu.Teraz ostro w dol i sa jakies domy.Dopadam na glowna droge do Sacza i juz po ciemku.
Mocny trening po gorkach wyszedl.Najpierw Rdziostów w mocnym tempie i dalej juz spokojniej przez PIsarzowa do LImanowej.WIalo w plecy.W Limanowej kieruje sie w strone Gruszewca.Skrecam na Jurków i mam plan jechac na Chyszówki.Wpadam jednak na genialny pomysl by moze odbic na Lubomierz.Jade jakas waska droga wokół domów po czym konczy sie ona szutrem.Musze zawracac i dalej podjazd na przelecz.Miejscami jest ponad 12%.Zjazd do SLopnic mocno dokrecam.SLonce zaczyna powoli zachodzic.Kurde nie zdaze za dnia objechac.W slopnicach jade prosto jakas droga kolo sklepu.Zjezdzam przed sama Limanowa.Wjezdzam do miasta i od razu skrecam na Siekierczyne.POdjazd ciezki i dosyc dlugi.Na szczycie nie jade na Łukowice tylko w strone Przyszowej.Tam juz z gory do Sacza.W Golkowicach juz prawie ciemno,ja bez swiatel ale jakos dojechalem bezpiecznie
pierwszy raz startowalem w takich zawodach.DO tego organizatorem byl Czesiu Lang a to raczej nic dobrego nie wrozy... po TDPa spodziewac sie mozna bylo roznych cyrkow.Pierwsze pojawily sie juz przy zapisach bo chodzilem od jednej osoby do drugiej i kazdy mnie tylko odsylal.W koncy po 20min pozalatwialewm wszystko i wtedy zaczelo padac.Ustawiamy sie w sektorach.Wszystkich niby amatorow puscili razem.Musialem od poczatku gonic grupe gdyz poczatek byl po grubej kostce brukowej i chwile zostalem.Po 5km udaje sie i jedziemy ponad 40km/h lekko pod gore.Po 14km mial byc poczatek rundy.DOjazd konczy sie podjazdem i tam troche zostaje w tyle.Pierwsze zjazdy nie budza zaufania,mokro jak diabli,stromo i zakrety 90 stopni.Stwierdzam ze nie ma sensu ryzykowac.Wole jechac samemu a ukonczyc to i sie nie zabic.W sumie jakies 5 mocnych podjazdow.Jeden to nawet mial cos ponad 15% bo kolo mocno buksowalo.POd koniec rundy dogonil mnie jakis mocny masters i razem dociagnelismy do ich grupy.Udalo mi sie rpzez to odrobic pare minut.jednak wszyscy skrecili na 2 runde a ja jechalem tylkoi jedna.DO mety 14km jechalem sam pod wiatr.Ostatecznie konce 34 w open i 23 w kategorii.Niby ok ale troche szkoda ze nie mozna bylo pojechac na maxa
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.