poranny wyjazd po 4.ZImno bylo jakos,bezchmurne niebo,troche wilgotno ale jade.Najpierw na skansen i od razu podjazd na Kunków,jade dosyc mocno.Minelem Mszalnice i az do Cieniawy na koniec moja ulubiona scianka.Wpadam na glowna droge i jade do Grybowa w dol.Słonce juz swieci i jedzie sie przyjemnie.Podjazdzam na Ropska i zjazd do ROpy.teraz czeka mnie najtrudnijeszy podjazd na Wawrzke.Dawno tam nie jechalem.Jakies 4km trzyma i nawierzchnia momentami jest kiepska.Zjazd tez nieciekawy bo droga momentami sie poobsuwala.DOjechalem do FLorynki i mialem dylemat czy jechac juz przez Binczarowa czy tak jak planowalem pchac sie na Kotów.Jednak pojechalem.Podjazd jak zwykle w koncowce mocno stromo.Zjezdzam szybko do Łabowej i pozniej juz do Sacza spokojnie
jakos sie nawet zregenerowalem po Galicji.pogoda juz lepsza,chociaz chmurzyska potworne to nie padalo.Jade do Pasierbca i mam niestety ponad 1.30 h czekania na start.Rozgrzewam sie w gore i w dol.Niestety ponad dwukrotnie wieksza liczba uczestnikow niz rok temu i duzo mocnych w mojej kategorii.Startuje mocno od poczatku jednak na podjezdzie mnie przytyka.W stromych fragmentach jade bardzo wolno.DOpiero po ostatnim puszcza troche,Arek dzieki:)czas 16min,tak jak rok temu.Niestety 8 miejsce w kat.
obawialem sie tego maratonu.Zawsze jest mega ciezko,duzo podjazdów i do tego niepewna pogoda.Na starcie troche okrojona grupa ze wzgledu na Mistrzostwa Polski.Rozgrzewam i sie i od razu lapie mnie ulewa.Jakies5 min i przechodzi.na starcie ustawiam sie dosyc daleko z tylu.Od razu idzie ogien,niby start ostry mial byc na 6km.DOchodze grupe na podjezdzie i niestety mam problem z wbiciem blatu... masakra musialem pomoc sobie kciukiem,juz strata kilku sekund,niestety nie doganiam tej grupy i jade sam.Dochodzi mnie ze 20 osob ale szybko zostawiam ich na podjezdzie widzac peleton przed soba.Tak sie bawie przez kilka podjazdów.Mialem jakos dziwnie mocny dzien:)Na podjezdzie pod STare Rybie urywam grupke i doganiam nastepna.tam jedzie P.Mlynarski i W.WOjtas.Zaczyna sie dobra jazda do Piekiełka stamtad ida mocne zmiany i zaraz podjazd na Pasierbiec.Tutaj odjezdzam znow:) jestem sam wiec jade zjazdy spokojnie do Młynnego.Dosciga mnie z 8 chlopa i lecimy przez mega ulewe w Laskowej.Qrde ale burza byla.Podjazd na DObrociez spokojnie,troche mi odjezdzaja ale na zjazdach to sie znow scala.Mam ciagle problem z blatem.Zjezdzamy do Iwkowej i teraz podjazd serpentynami na Polom maly.Nie jechalem tam ale milo sie jechalo.Zjazd do glownej drogi i teraz na Tymowa w gore.Idzie mocne tempo.Zjazdy z malej tarczy ale znow doganiam swoja grupe.Pozniej juz tylko do Lipnicy i do gory.Zjazd do WIsnicza znow z malej i tutaj niestety koledzy mi uciekaja na kilka sekund.Finisz samotnie ale miejsce w sumie dobre,33 open
spokojny rozjazd przed Galicja.Najpierw do Starego Sacza i tam na Moszzenice ze skretem na Lipie.Troche tam za dlugo pod gore.Momentami nawet stromo,zjazd do Barcic mega stromy.Stamtad juz plasko do Rytra i spowrotem przez STary Sacz i GOlkowice
umowiłem się z Arkiem i Mariuszem na trening.W planie bylo przejechanie podjazdu na Makowice od Młynnego.Podjazd byl mi oczywiscie znany,rok temu jechalem tam czasowke.Najpierw jade do ronda w Stadłach.Okazuje sie ze wymieniony łancuch jednak sie nie przyjał na korbie i musialem szybko wymienic rower na treningowy.Dalej jedziemy podjazd na Marcinkowice.Jedzie mi sie kiepsko.Pozniej troche bardziej plasko i podjazd na Mordarke.Tam sie juz mocno mecze,koledzy mi odjezdzaja.Zjezdzamy do Limanowej,przebicie przez miasto i do Młynnego.Podjazd na Makowice to masakra,pierwsza polowa podjazdu poszla ok,pozniej na stromyh odcinkach mocno cierpialem.Koledzy troche szybciej wyjechali.zjazd uwaznie bo nie mozna rpzegrzac hamulców.Pozniej wracamy do Limanowej i glowna droga na Siekierczyne.Stamtad juz spokojnie w miare do Sacza.
poranny trening przed praca.Pogoda zapowiadala sie ladna a chcac uniknac popoludniowych upałow wyjechalem po 4.Najpierw do Dąbrowej i podjazd na Kurów troche mocniej.Zjazdy szybkie do Siennej i pozniej wleczenie koło jeziora Rożnowskiego.Skrecilem na Podole i podjazd.Jakos mi noga nie podawala.Zjazd jedna serpentyna i dalej paskudnym asfaltem w strone Zakliczyna.W koncu skrecilem na Ruda Kameralna.Jakos lubie tamten podjazd.Zjazd i pozniej lece bokami do Czchowa.RObi sie coraz cieplej a ja nie wezielem bidonu:) Jeszcze myle droge i pakuje sie w jakis kosmicznie stromy podjazd.Musialem zawrocic i przekroczyc zaopre.POzniej zostala mi jazda pod wiatr glowna droga do Sacza.Ruch byl juz spory,podjazd na Just i do Sacza spokojnie
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.