jak ze przyjemnie obudzic sie rano w innej rzeczywistosci.W koncu po tygodniu lania wyszlo slonce.Wyjechalem po poludniu mialem zrobic lekki trening po wyscigu.Na pierwszy ogien poszedl podjazd na Łęke dosyc mocno pojechany.POzniej zjazd i skret na Siedlce.ZNow podjazd.Zjazd do Korzennej i dalej z bocznymw aitrem do WIlczysk.tam juz zmiana keirunku i pod wiatr do Grybowa i Ptaszkowej.W zasadzie wszedzie sucho,miejscami jeszcze woda wplywa z górek.
od kilku dni wiadomo bylo co sie kroi.Prognozy zapowiadaly deszcz,zimno.Jechac trzeba bylo wiec jedziemy z Rafałem wczesnie rano,Cala drgoe padalo na miejscu lekka mżawka wiec jeszcze mamy jakies nadzieje.Zapisalismy sie i niestety od 9 znow zaczelo padac.Skrocili trase,usuniety zostal podjazd na Równice i zjazd po bruku,chociaz tyle.Ustawiam sie z samego przodu i jedziemy przez miasto.Juz na poczatku trzeba bylo pokonac,mega poprzeczna kalurze zanurzajac od razu buty.Zaczely sie krotkie podjazdy po bruku i peleton sie podzielil.Zostalem z tylu i tak wjechalismy na rundy w dosyc duzej 15 osobowej grupie.Pierwsze kołko jakos z nimi przejechalem.Na drugim niestety zostalem na zjezdzie,trudno wazniejsze bezpieczenstwo.Jeszcze na pozostalych rundach mialem jakis pojedynczych kolarzy.Na Równice wjezdzalismy w trojke,na samej koncowce udalo mi sie rpzyszpieszyc i zostawic ich przed meta.Na gorze mgla na emtr nic nie widac,biore herbate i zjezdzam.Przemkniety i zmarzniety doszczetnie.Ostatecznie 24 w kat i 51 open,troche slabo ale zwazywszy na warunki i moja forme jest w miare
znow pogoda niepewna mialo lac,w sumie jakos nie pdalo troche pokropilo.Najpierw przez Pisarzowa do Limanowej,gonily mnie czarne chmury.DOjechalem do Limanowej i przez Młynne do Ujanowic.Tam mokry asfalt.Jechalo sie ok i tak az do Tegoborzy tam skrecilem na Bilsko i podjechalem przez Znamirowice,podjazd dosyc dlugi.Z tegoborzy juz plasko do Sacza
powrot do Polski.Mocno zmeczony bylem lotem i przejazdem z lotniska.Pojechalem po poludniui,troche kropilo wiec wzielem treningowke.Najpierw na Kamionke z wiatrem,jechalem bardzo spokojnie.Zreszta przybylo mi ze 3 kilo po wczasach i czuc to bardzo... Wyjechalem na Bogusze i zjazd do Florynki.Tam zrobilo sie sloneczko i podjazd na Berest spokojnie i przyjemnie.DO Sacza z Krzyzowki pod wiatr,jeszcze skrecilem na Porebe i wrocilem przez Bryjów
skorzystalem jeszcze ze rower musialem oddac po 18.WYjechalem na krotki trening.Szczerze to w okolicy ktorej bylem skonczyly mi sie drogi:)generalnie mozna jechac tylko na poludnie i niestety trzeba sie troche dalej zapuszczac.Standardowo pojechalem na La Olive.Znow na poczatku wiatr w plecy.Minelem miasto i dalej az do podjazdu kolo gory Tindya.Podjazd jakies 2km,sztywny pod 10% i pod wiatr.STamtad zjazd do Wallebronu.Wioska malutka i troche na uboczu.Jeszcze krotki podjazd i wjezdzam na droge do Calderetty jednak jade na La Olive.Zjazd pod wiatr i niestety lapie kapcia.Hm trzeba bedzie wyprobowac ten zapasowy sprzet.DOpiero teraz przyjrzalem sie oponie z tylu i dramat.Juz widac oplot i to bylo kwestia czasu.Jakos zmienilem detke,w ciagu 10 min jakie spedzilem na zmianie przy drodze,kilka osob sie zatrzymywalo autami i oferowalo pomoc.Kurde w Polsce to jest nei do pomyslenia,wogole jezdzac tam na rowerze czuje sie jak w innym swiecie.Nikt nie wymusza pierwszenstwa,jada grzecznie z toba az bedzie mment na wyprzedzenie.Po zmianie jade juz spokojnie omijjac wszystkie kamyki itp.O bylo 20km od hotelu wiec nieciekawie by bylo to z buta walic.Dojechalem juz bez problemow,no chyba ze wiatr jest problemem.Oddalem rower,okazalo sie ze wlasicicleme jest niemiec ktory juz 23 lata tam siedzi
Trenuje kolarstwo szosowe od 6 lat.Mieszkam w gorzystych terenach wiec moje treningi odbywaja sie glownie na podjazdach i zjazdach.Preferuje krotkie i intensywne treningi chociaz tez zdarzaja sie dalsze wyjazdy.Staram sie tez startowac we wszystkich okolicznych wyscigach,rajdach etc.Co niedziele wspolne treningi z grupa Stc.W tyg. trenuje przewaznie sam,chociaz czasem zdarza sie jakas wspolna ustawka.